Kawa i papierosy. Przez wielu to połączenie uznawane jest za idealne. Gryzący dym nikotynowy i charakterystyczny smak dodającego energii naparu zgrywają się fantastycznie. Fajki popijają kawą sami Iggy Pop i Tom Waits. Robi tak Cate Blanchett i Roberto Bengini. Nikotynę i kofeinę stosują Alfred Molina i Bill Muray. Zamiast kawy herbatę piją kolesie z legendarnego Wu-Tang Clanu – RZA i GZA. A to wszysko w jednym filmie Jima Jarmusha pt. „Kawa i papierosy„.
Już sama obsada, której część wymieniłem wyżej robi wrażenie. Skład wymieniony wyżej gra samych siebie (czyli właściwie nie gra 😉 ). Dodam tylko, że obok nich występuje Steve Buscemi jako kelner. Aby zamknąć temat aktorstwa nadmienię tylko, że wszyscy wypadają wspaniale.
„Kawa i papierosy” to zbiór kilkunastu scenek nakręconych na przestrzeni 17 lat. Co w nim najważniejsze? Klimat. Czarno-białe zdjęcia. Praktycznie zero akcji – wszystko rozgrywa się „na siedząco” przy stoliku, filiżance kawy i papierosku. To powolne tempo może niektórych zmęczyć, zanudzić, mimo że film trwa tylko półtorej godziny. Bohaterowie rozmawiają w zasadzie o pierdołach: „Muszę iść do dentysty„, „Słyszeliście o bliźniaku Elvisa?„, „Jak działa cewka Tesli?„, „Właśnie odkryłem, że jesteśmy kuzynami” itp. Towarzyszy temu nienachalny, inteligentny dowcip osobowości. Wielbiciele humoru sytuacyjnego nie będą raczej zadowoleni. Z każdej rozmowy można coś dla siebie wyciągnąć, choć na pierwszy rzut oka nie mają większego sensu, ot takie gadu-gadu. Da się jednak zauważyć, że w większości bohaterowie nie rozumieją się nawzajem. Robią zdziwione miny. Często się obrażają, choć subtelnie i niechcący. Urażeni starają się skryć obrazę i robią dobrą minę do złej gry. Gra półsłówek i podtekstów jest tutaj niesamowita.
To był mój drugi kontakt z filmem Jarmuscha (po świetnym „Ghost Dogu„) i jestem pewien, że obejrzę jeszcze niejeden film tego reżysera. Stawiając na oryginalny klimat (choć kosztem akcji) facet zyskał u mnie dużego plusa. I dlatego…
Ocena: Warto zobaczyć
A ja jeszcze tego filmu nie zobaczyłem, choć słyszałem o nim same superlatywy (shame on you, Niko). Od Jarmuscha widziałem tylko „Poza Prawem”, ale jakoś mnie nie przekonał – mimo Toma Waitsa w obsadzie. Chociaż może kiedyś jeszcze raz do tego filmu podejdę… oglądając przy okazji w końcu „Kawę i Papierosy” 🙂
By: Nikołajewicz on 18 sierpnia 2009
at 14:48